ciasteczka

piątek, 24 grudnia 2010

#53 Merry Christmas !!!



No to idą w końcu święta. Wszystkiego naj dla wszystkich oglądaczy, a dla siebie wytrwałości w rysowaniu.

Acha. Ten rysunek zrobiłem bardziej z myślą o moim drugim blogu, tym o książkach na który również zapraszam. O tutaj.

sobota, 20 listopada 2010

#52 Haunted House



Kurczę. Przez to, że założyłem drugiego bloga trochę się opuściłem w aktualizacjach na tutejszym. Wstyd...

niedziela, 14 listopada 2010

niedziela, 31 października 2010

#50 Happy Halloween!



No i stuknęło mi 50 postów. Tak się składa, że zbiegło się to z awarią komputera. Trochę kicha, bo przez to upadł mój halloweenowy projekt. Dzisiaj nawet miało nic nie być, ale wzięło mnie na taką okolicznościową ilustrację. A teraz spadam, bo horrorowy maraton czeka...

poniedziałek, 4 października 2010

#46 Halloween Month: The Phantom of the Opera



Podziwiam ludzi którzy dają radę codziennie wrzucać jeden rysunek dziennie. Naprawdę szacun. Ja dzisiaj dałem radę tylko ze szkicem. A i tak robiłem tylko poprawki, bo całość machnąłem w weekend.

Dzisiaj Upiór z opery. Choć raczej w przypadku obsady tytułowej roli w każdej nowej adaptacji filmowej i musicalowej raczej bardziej pasowałby tytuł "Przystojniak z opery", bo prawdziwym upiorem dzięki niesamowitej charakteryzacji był chyba tylko Lon Chaney w dziele z roku 1925 (!!!). Absolutna klasyka i niedościgniony kunszt w charakteryzacji filmowej. Trzeba znać.

sobota, 2 października 2010

#44 Halloween Month: Frankenstein Monster



Potwór Frankenstaine'a. Mało kto dzisiaj pamięta o jego rodowodzie literackim. W dzisiejszej świadomości istnieje w kontekście licznych ekranizacji, a przede wszystkim dzięki wybitnej kreacji Borisa Karloffa - jednego z trzech wielkich aktorów horrorowych ze stajni Universalu. Tak jak hrabia Dracula doczekał się licznych interpretacji: od budzącej litość ale i strach istoty (filmy Universalu na przykład) po morderczą kreaturę (rola Roberta DeNiro). W tych najważniejszych miał być przede wszystkim świadectwem jakie są konsekwencje zabawy człowieka w Boga.

piątek, 1 października 2010

#43 Halloween Month: Dracula



Kilka razy już wspominałem o tym, że czas zwiększyć częstotliwość postowania, ale jak zwykle zawalałem sprawę. Tym razem kolejna okazja do dania ciała. A więc do rzeczy...

Zaczął się październik. Dla Amerykańców skończy się on wielką bibą pod nazwą Halloween. Będą gry, zabawy i swawole. Będą wielkie dynie z wyciachanymi gałami, a dziecki przebrane za co bądź, będą przemierzać amerykańskie ulice by od domu do domu by wcielać w życie tradycję "trick or treat". Popkulturowo zaś to święto horroru w każdej postaci. Filmy, książki, komiksy... Do wyboru do koloru. Ci, których nie owładnęła "zmierzchowa" mania przypomną sobie o kultowych ekranizacjach Universala i Hammera: o Draculi, Wilkołaku i im podobnych. A może przypomną sobie o koszmarnych produkcjach klasy C, gdzie w budźecie brakowało pieniędzy nie tylko na efekty specjalne, ale i na gaże aktorskie. Tak czy inaczej w niejednym domu 31 października będzie organizowany maraton filmów spod znaku grozu.

Dla mnie październik na blogu też będzie halloweenowy. Przez cały miesiąc będę wrzucał rysunki z kultowymi postaciami grozy: od klasycznych potworów po seryjnych morderców spod znaku slasherów. Jak starczy samozaparcia to tak dzień w dzień. Może uda się wyłuskać 31 postów. Rysunki bedą raczej w tonacji humorystycznej. Początkowo planowałem zrobić to bardziej serio (w duchu prawdziwych fanartów), ale w ten sposób jest większa pewność, ze się wyrobię. Kto wie, jeśli w tym roku się uda to może w przyszłym wrócę do pierwotnej koncepcji.

Tak więc zaczynamy.

Jako pierwszy sam książę ciemności. A właściwie hrabia. Dracula. Najlepszy produkt eksportowy Rumunii, ale spopularyzowany przez Angoli (Bram Stoker), a później przez Amerykanów (Hollywood). W kinie pojawiał się wielokrotnie, ale tylko dwie kreacje mają prawo zostać zapamiętane przez potomnych: Bela Lugosi i Christopher Lee. Ten pierwszy właściwie nigdy nie uwolni się od swojego wampirzego emploi, co nie może dziwić skoro nawet w prywatnym życiu sypiał w trumnie. Dzisiaj postać wampira została brutalnie zgwałcona przez chorobę którą lubię nazywać "pattisonizmem" (ewentualnie "edwardocullenizmem"). Miliony nastolatek marzą bardziej o przytuleniu się do serca wampira niż o przebiciu go osikowym kołkiem. Trup van Helsinga przewraca się w grobie. Jeżeli już mam znaleźć jaką pomysłową interpretację wampira to nie szukałbym jej w książkach pani Meyer tylko podczas seansu Ulicy Sezamkowej, czego dowodem jest ten uroczy filmik.




A i jeszcze trailer do oryginalnego Draculi z 1931 roku. Lugosi mówiący "I am Dracula" to absolutne mistrzostwo.





czwartek, 16 września 2010

#38 Gringo Rat




Powrót po wakacyjnej przerwie. Trochę się wybyczyłem, również jeśli chodzi o rysowanie. Pora więc wrócić do rzeczywistości i dalej inwestować w moją rysowniczą karierę. Czyli rysować, rysować, rysować, rysować, rysować, rysować...

środa, 18 sierpnia 2010

#37 Green Lantern: Guy Gardner



Tym razem Guy Gardner, czyli najbardziej kozacki z Lanternów, mający w nosie całą etykietę korpusu. Fakt - Gardner to buc jakich mało w komiksowym światku, ale chyba własnie przez to tak lubiany przez fanbojów. Ja pamiętam go jeszcze z tm-semicowskich wydań Zielonej Lantarni gdzie walczył z niejakim Tatuażnikiem.

Na chwilę obecną kończę z Latarniami, choc gdzieś tam w szkicach mam Soranik Natu. Chciałbym jednak przed urlopem dokończyć parę innych projektów, a czasu mam coraz mniej. Jak się wyrobię to oczywiście dam znać w jakiejś szybkiej notce opatrzonej obowiązkowo grafiką.

Acha. Jestem na Facebooku. Jak ktoś jest moim znajomym to zapraszam. Myślę że będzie tam się pojawiać więcej notek niż tutaj (ale już bez rysunków). Przynajmniej po urlopie :-)

poniedziałek, 16 sierpnia 2010

#36 Green Lantern: Kilowog



Kolejny z Lanternów. Z tego co wiem nigdy nie miał własnej serii jako takiej. Co najwyżej za taką można uznać Green Lantern Corps w której to najnowszej odsłonie jest trenerem pierścieniowych rekrutów. Jeden z ciekawszych latarników...

niedziela, 15 sierpnia 2010

#35 Green Lantern: Hal Jordan



Tym razem bez koloru. Ale zrobione tabletem. Zgodnie z zasadą: jeden rysunek dziennie. Ale na razie to są przymiarki. Zbliżający się urlop raczej nie wpłynie korzytnie na częstotliwość aktualizacji więc to będzie raczej akcja pod tytułem "jeden rysunek dziennie przez najbliższy tydzień". Zobaczymy czy się uda...

A tymczasem dostałem w ręce ostatnio pierwszy trejd Green Lanterna autorstwa Geoffa Johnsa. Jego run wychwalany jest pod niebiosa więc postanowiłem to stwierdzić na własne oczy. I pierwszy tom zatytułowany "No fear" broni się tak w 50%. Pierwsza część z Manhunterem (którego już naszkicowałem więc może być do pokazania następny w kolejce) jest OK. Ale już druga połowa w której pojawiają się Hector Hammond i rekin ludojad (serio!) już taka sobie. Ale zobaczymy jak akcja rozkręca się w kolejnych tomach, choć w między czasie sięgnę chyba po Green Lantern Corps gdzie pojawia się cały zastęp Zielonych Latarni w tym takie kozaki jak Guy Gardner i Kilowog. Będzie co rysować. Nie mogę się doczekać...

sobota, 14 sierpnia 2010

#34 Scooter girl



Z dobrych wieści mam takie, że po raz pierwszy mam solidne wytłumaczenie na moją blogową absencję. Złe wieści natomiast są takie, że nie mogę mówić o szczegółach. Przynajmniej na razie.

A pomysł do dzisiejszego rysunku kiełkował mi już od jakiegoś czasu, a właściwie od chwili kiedy przeczytałem komiksową miniserię opartą na zarąbistym serialu "Chuck". Sam serial może jeszcze opiszę gdyż wart jest trochę dłuższej notki ( a może i jakiegoś fanarta), dzisiaj jedynie wyjaśnie że właśnie gang takich właśnie dzierlatek na skuterach dybał na życie Chucka w komiksie. Mam nadzieję ze się podoba.

Jeszcze tydzień do urlopu. Może być wtedy posucha na blogu, stąd mam nadzieję że zwiększę aktywność w przeciągu tych siedmiu dni... Ech, marzenia ściętej głowy...

piątek, 30 lipca 2010

#32 Deadpool



Kolejna próba na tablecie. W sumie sam już nie wiem czym lepiej: myszką czy piórkiem? Ciężki orzech do zgryzienia...

czwartek, 29 lipca 2010

#31



Łoł. Pierwsze próby z tabletem, którego zakupiłem już chyba z rok temu. Jakoś tak mi nie wychodziły pierwsze efekty więc zamysł całkowitego przeniesienia się na cyfrowe rysowanie zarzuciłem. Tutaj oczywiście ręcznie został zrobiony szkic. Aż takim profesjonalistą to ja nie jestem żeby machać wszystko na kompie, a i tak nieźle namęczyłem się przy inkowaniu. Ręka mi się trzęsła jak alkoholikowi, ale się przemogłem i doprowadziłem sprawę do końca. Byłem tak pochłonięty tym rysowaniem, że nawet nie zauważyłem czy w ten sposób oszczędzam jakoś czas w porównaniu do machania samą myszką. Myślę, że jednak pomęczę się jeszcze na tablecie. Chociaż warto byłoby, żeby nieliczni oglądacze tego bloga wypowiedzieli się czy taki styl im się podoba czy nie.

wtorek, 27 lipca 2010

#30




Powrót z nad morza. Fajnie zrobić taki wypad, ale człowiek się wtedy rozleniwia okropnie. Ale udało mi się zebrać i machnąć taki prosty rysuneczek. Nawet pokolorować dałem radę...

wtorek, 20 lipca 2010

#29 It's summer time!



Ale pojechałem po bandzie. Prawie dwa miechy absencji, czym na pewno nie przysporzyłem sobie nowych "oglądaczy". Chciałbym napisać, że ten przestój spowodowany był ciężką pracą nad udoskonalaniem mojego warsztatu, ale byłaby to niezła bujda na resorach. Tak długa przerwa w aktualizacji zmusiła mnie jednak do przemyślenia formuły tego bloga. Niestety, wstępne założenia przerosły moje możliwości. Kolorowanie w photoshopie to nie żaden sofcik. Nad jednym prostym rysunkiem muszę się nasiedzieć ładnych parę godzin, na co nie zawsze mam czas. A ideą tego bloga był mój rozwój, który w takim tempie publikowania nie jest porażający. Stąd chyba jednak dopuszczę możliwość publikowania samych szkicy, przed czym zawsze się wzbraniałem uważając że nie są one tak "dopieszczone" jak rysunki pokolorowane. Jest to jednak jedyny sposób, zeby zmusić się do codziennego rysowania. Co prawda nie podejmę wzorem innych blogów wyzwania umieszczania jednego szkicu dziennie przez cały okrągły rok, ale myślę że kilka razy w tygodniu podołam. Nie oznacza to jednak, że rezygnuję z kolorowania w photoshopie. Myślę, że kolorowe rysunki będą pojawiały się z taka samą częstotliwością jak dotychczas. Będą jednak przerywnikiem pomiędzy czystymi szkicami. Jestem ciekawy czy nowa forma bloga się przyjmie. Mam tylko nadzieję, że znajdę w sobie tyle entuzjazmu aby każdy tydzień obfitował w jakieś nowe prace.

poniedziałek, 24 maja 2010

#27 Black Widow



Coś mi się ostatnio pokiełbasiło w ustawieniach czy to przeglądarki czy to antyvira i nie chciał mi się blogspot wgrywać. Mam nadzieję, że już wszystko wróciło do normy.

Powyższa pani to Black Widow, którą narysowałem z myślą o bitwie rysunkowej organizowanej przez forum DrawingBoard. Na codzień przedstawia się jako Natasha Romanova i jej popularność w świecie Marvela rośnie. Jest dziewczyną nowego Kapitana Ameryki, a niedawno dostała nową serię i twarz Scarlett Johanson w najnowszym kinowym Iron Manie.

czwartek, 20 maja 2010

#26 Kangaroo Jones



Chodził mi ten kangur po głowie już jakiś czas. I w końcu wyszedł. A aktualizacja miała być już wczoraj ale mi się blogspot wyhaczył. Kto jednak looka na devianta lub digarta zdążył kangura już podejrzeć. Do następnego ;-)

sobota, 8 maja 2010

#25 Where have you been, you scurvy dog?!?



No trzeba przyznać, że trochę mnie nie było. Na dodatek trochę się męczyłem z powyższym rysunkiem i nawet po tylu godzinach kolorowania nie jestem zadowolony z efektu. Zrzucam wszystko na długi majowy weekend, który wręcz zachęcił do leniuchowania. Mam nadzieję, że wrócę na właściwe tory bo pomysłów mam masę i im dłużej je odkładam w czasie tym bardziej pewne jest, że do nich nie wrócę.

Na koniec jeszcze dzisiejszy motyw do omówienia. Jako dzieciak zawsze byłem fanem piratów. Oczywiście tych dobrych piratów. Filmy takie jak "Karmazynowy pirat" czy czołówka programu "Morze" po prostu zwalały mnie z nóg. Takim powrotem do czasów dzieciństwa byli "Piraci z Karaibów" - absolutny majstersztyk kina przygodowego. Teraz czekam na kreskówkę Nicka Parka, który podobno również wziął się za piracki motyw. Tymczasem poniżej umieszczam link dla wszystkich którzy chcieli by się poduczyć pirackiej gwary. Naprawdę warto, bo na pewno niejeden raz znaleźliście się w sytuacji kiedy trzeba było komuś po piracku przygadać, ale z braku znajomości słownictwa musieliście udawać szczura lądowego...


sobota, 24 kwietnia 2010

#24 Me Am Bizarro



Oooookej... To była długa, niezamierzona przerwa... Nie taki miał być kwiecień na tym blogu. Miałem masę pomysłów i wiele planów, a skończyło się tak jak widać. I chciałbym zrzucić winę na ten fiński wulkan o dziwnej nazwie...

A co na tapecie po najdłuższej absencji w historii tego bloga?

Zły klon Supermana czyli Bizarro. Pierwszy raz natknąłem się na niego za czasów TM-Semic. Był to chyba legendarny run Johnego Byrne'a. Najbardziej utkwił mi w pamięci obrazek Bizarro próbującego udawać Clarka Kenta. A sam Bizarro chyba nie był taki zły. Raczej zagubiony. Później jeszcze coś z nim czytałem, ale na tym tle wyróżniała się tylko zeszłoroczna historia Geoffa Johnsa w Action Comics, gdzie Superman leci na ratunek swojemu ojcu do pokręconego świata Bizarro i zmuszony jest walczyć z Justice League w wersji oczywiście Bizarro. Całość została narysowana przez Erica Powella i trzeba przyznać, że ojciec "Goona" nadał tej dość standardowej historii całkiem niezły klimat. Polecam.


niedziela, 4 kwietnia 2010

#23 Akcent świąteczny numer trzy



I ostatnia ze świątecznych kartek. Nauczyłem się przy nich kilku ciekawych rzeczy, które mam nadzieję że zaprocentują w przyszłości. Myślę, że warto wrócić w następnych pracach do techniki zastosowanej przy rysowaniu tych zwierzaczków.

Tymczasem w ramach pokazywania się tu i tam i zaznaczania swojej obecności w sieciowej rzeczywistości postanowiłem pojawiać się również na digarcie, do którego link mozna znaleźć tuż obok. Tym samym będzie to kolejne miejsce w którym daję okazję do nawrzucania mi bezkarnie co kto myśli na temat moich rysunków ;-)

sobota, 3 kwietnia 2010

#22 Akcent świąteczny numer dwa



Kolejna kartka świąteczna mojego projektu. Tym razem z barankiem w tle... Została jeszcze jedna do pokazania, ale to dopiero jutro. W końcu muszę jakoś stopniować napięcie na tym blogu...

piątek, 2 kwietnia 2010

#21 Akcent świąteczny numer jeden



Próba zaprojektowania kartki około świątecznej. A właściwie trzech kartek. Dwie kolejne w drodze. Już wkrótce. Mam nadzieję...

środa, 24 marca 2010

#20



Dzisiaj rzutem na taśmę, chwilę przed północą i w ramach doskonalenia zwierzęcej anatomii wrzucam bobra. Szalonego bobra. Dałbym głowę że podobne hasały w "Sezonie na misia"...

sobota, 20 marca 2010

#19 Yatta Yatta



W końcu udało mi się pokolorować Yattamanów. Jeszcze dzisiaj robiłem małą korektę tła, ale ogólnie rysunke był gotowy od czwartku. Brakowało mi tylko czasu żeby wrzucić go na bloga.

Oczywiście rysunek narysowany na specjalne życzenie Anety. Mam nadzieję że się podoba.

A tak w ogóle to dziwię się ze ten kultowy serial anime jest nadal tak popularny. Myślałem że to serial tylko i wyłącznie mojego pokolenia,
które swoje anime'owe gusta szlifowali na ofercie programowej kanału Polonia 1. Czego tam nie było... Kapitan Hawk, Gigi, Tygrysia Maska i masę innych których tytułów już nie pamiętam. A wszystko to okraszone włoskim dubbingiem. Cudo! (Tak na marginesie: kto pamięta kultowe zawołanie z Yattamanów: "ajutto, ajutto"?).

Na dodatek ostatnio powstała aktorska adaptacja Yattamanów w rezyserii Takeshii Miike, który ma na koncie hardcorowy horror "Audition". Jakoś nie mam weny żeby ją recenzować, ale powiem jedno: AWESOME!!! Chociaż obawiam się że film docenią tylko najzagorzalsi fani serialu. Dla całej reszty ta cukierkowa stylistyka bedzie po prostu nie do zniesienia. Ale warto. Chociazby dla odjazdowych robotów. No może dla jednego robota... Tego pierwszego... Którego nazwę wstydzę sie napisać ;-)

środa, 17 marca 2010

#18



Znowu tygodniowa przerwa. Nawet się nie usprawiedliwiam. A ten rysunek zrobiłem dla forum DrawingBoard gdzie był organizowany jam poświęcony dniu św. Patryka. Miały być dziewczyny, kolor zielony i takie tam. Mam nadzieję że się spodoba.

środa, 10 marca 2010

#17



Wczoraj podobno wszystkie psiaki miały swoje święto. Stąd całkowicie spontaniczna decyzja o poświęceniu im posta. Trochę spóźnionego co prawda, ale nie wyrobiłem się wczoraj. Ale w zamian machnąłem dwa psy...

poniedziałek, 8 marca 2010

#16



To jest Moon Knight z komiksów Marvela... bardziej taki w stylu Ultimate... Teoretycznie nie powinno go tu być tylko długo oczekiwany rysunek z Yattamanami. Niestety zaniemogłem zdrowotnie i Yattamani znowu zostali odłożeni na bliżej nieokreśloną przyszłość (sorry Aneta).

A Moon Knight wrzucony tak tylko, żeby był ruch na blogu. Chociaż pozorny...

środa, 3 marca 2010

#15



Arghhh... Miały być dwa posty na tydzień a cały luty to chyba tylko ze cztery rysunki. Porażka! Za ostatni tydzień chciałbym winić brak czasu, ale tak naprawdę górę wzięło tutaj moje lenistwo. Z drugiej strony efektem było wypróbowanie nowej i mniej czasochłonnej metody kolorowania. Jestem ciekawy czy widać jakieś różnice w porównaniu z poprzednimi rysunkami...

środa, 24 lutego 2010

#14 The Power is Yours! Go Planet!





Kapitan Planeta to kolejna kultowa postać mojego dzieciństwa. Superbohater jeszcze bardziej lukrowany niż Superman. Był gotów dać w nos każdemu kto tylko czyhał by zrobić krzywdę naszej ziemskiej przyrodzie. A kiedy już sprawiał manto swoim niezbyt proekologicznym adwersarzom, wygłaszał pouczające gadki o tym co można zrobić by na Ziemi żyło się jeszcze lepiej. Z dzisiejszej perspektywy ten dydaktyczny żargon powoduje takie mdłości, ze zjedzenie tony kremówek wyszłoby bardziej człowiekowi na zdrowie.

Ale kiedyś to był szał... i dałbym głowę że nie tylko dla mnie. Dla przypomnienia: piątka nastolatków reprezentujących odpowiednio pięć kontynentów otrzymuje w nagrodę za coś tam magiczne pierścienie, reprezentujące inny rodzaj mocy. I tak: do Afrykanczyka trafia pierścień dający moc panowania nad ziemią, do Europejki pierscień pozwalający kontrolować wiatr, pierścień Azjatki pozwala jej panować nad wodą, Amerykanin dostaje moc ognia, a Latynos za pomocą pierścienia kontroluje serca wszystkich istot. Z perspektywy dziesięciolatka jakim byłem zrozumiałe jest że najbardziej czadowy pierścień otrzymał Amerykanin. Była to najbardziej ofensywna moc ze wszystkich, przy której taki pierścień serca wyglądał naprawdę lamersko.

Ale najlepsze zaczynało się tak w połowie każdego odcinka, gdy konieczne było połączenie mocy ze wszystkich pierścieni. Wówczas to do życia był powoływany właśnie Kapitan Planeta. I dawał łupnia tym złym. I konczył się odcinek. A nie! Był jeszcze film instruktażowy na koniec: jak segregować śmieci i takie tam ekologiczne pitu pitu.

Lubię powracać do kreskówek z dzieciństwa, ale na tej liście raczej nie ma Kapitana Planety. Czasami wrzucę sobie intro na youtubie ale nic więcej. Serial był robiony tak poważnie, że nie ma miejsca dzisiaj na doszukiwanie się kretynizmów fabuły czy niezamierzonych aluzji (tak jak to ma miejsce w kreskówach Hanny-Barbery z lat 80.). Była to solidna animacja dla dziesięciolatków. Taka z której się wyrasta i do której traci się sentyment z biegiem lat.

A sam rysunek zrobiłem na życzenie Staszka. Mam nadzieję, ze rozpoznaje na nim jednego z bad guy'ów - radioaktywnego kolesia o fajowej ksywce Duke Nukem (Niestety nie pamiętam jak była przetłumaczona na nasz rodzimy język, a szkoda bo znając radosną twórczość naszych dystrybutorów i tłumaczy też musiała być niezła).

środa, 17 lutego 2010

#13


Dzisiaj podobno kazdy kociak miał swoje święto. Tak mi powiedziała pewna miłośniczka tych futrzastych stworzeń. Skoro tak to na szybkiego wstawiam rysunek...



P.S. Mam nadzieję że zdążyłem przed północą...

niedziela, 7 lutego 2010

#11 Filmidło #2, czyli Enter the Ninja!!!




Obiecani ninja. Nie żeby ktoś na nich czekał, ale jak powiedziałem ze bedą to słowa postanowiłem dotrzymać. No może nie do końca, bo miała być jeszcze ninja-girl. Niestety jej kolorowanie trwało tak długo, ze zupełnie straciłem zapał do roboty i wszystko wskazuje na to, że będzie to jedna z tych prac których nigdy nie dokończę. Może to i dobrze, bo z biegiem czału łatwiej mi patrzeć krytycznie na to co wyrysuję.

A dlaczego ninja? Bo widziałem niedawno filmidło które powraca do tematu tych legendarnych mistrzów sztuk walki. Za czasów szkolnych na hasło ninja w tytule od razu dostawałem ciarek i nie było mowy zebym sobie odmówił seansu. Bo ninja to byli goście. Nieważne czy dobrzy czy żli, otaczał ich nimb tajemniczosci i niesamowitości. Kiedy wojownik ninja wyłaniał się z cienia, czy znikał w oparach wytworzonego przez siebie dymu zostawiając po sobie świst miotanych shuriken mi opadała szczena niczym postaciom z kreskówek Texa Avery'ego.

W wyprodukowanym w 2009 Ninja mamy dobrego ninja (a jak wiadomo dobrym ninja może być tylko jankes), który dostał pod opiekę starożytną broń innego legendarnego ninja (a także niczego sobie córkę swojego mistrza) i złego ninja (azjata ofcourse) który rości sobie prawo do artefaktu. Rozpoczyna się polowanie na nowojorskich ulicach które oczywiście zakończy się pojedynkiem dwóch wojowników. Kto wygra? Wiadomo. I nie ma co się obrażać za spoilerowanie,
bo ten gatunek gryzł swój ogon już przed dwudziestu laty. Ale kiedy się przymknie oko na schematyczność fabuły można mieć trochę niezłej zabawy. Coś na zasadzie nostalgii za złotymi latami 90. i kasetami VHS. Zwłaszcza, że pod kątem realizacyjnym "Ninja" to całkiem porządnie skrojone rzemiosło. Sceny walki są nawet niezłe, zwłaszcza dla wszystkich znużonych sekwencjami latania spod znaku wuxia, bo tutaj takich nie uświadczymy. Jeżeli chodzi o target, to standard amerykański, czyli przemoc: TAK, boobs: NIE.

Ogólnie przy odpowiednim przymrużeniu oka niezła zabawa. A poza tym nadzieja na odrodzenie gatunku, na co mógłby wskazywać znaleziony na youtubie trailer do Ninja Assasin. Jak obejrzę to napiszę. Bo zapowiada się nieźle. Nawet lepiej niż "Ninja".

wtorek, 2 lutego 2010

#10


To miał być rysunek z tłem, ale jak to u mnie bywa z rzeczami które odkładam na później znudziło mi się jego kolorowanie i starczyło mi samozaparcia na takie proste coś. Ale serio. Muszę zacząć pracować nad drugim planem, czymś bardziej skomplikowanym. Tylko kiedy mam znaleźć na to czas?

niedziela, 31 stycznia 2010

#9 Podsumowanko

Łoł! Minął już prawie miesiąc od pierwszego posta, a ja wciąż bloguję. Godne podziwu zwłaszcza, że wchodzi tu pewnie tylko rodzina i ci którzy wygooglają tę stronę przez pomyłkę, hehe. Dobre chociaż i to, chociaż wciąż zastanawiam się czy nie podwyższyć sobie oglądalności stosując jakieś chwytliwe tagi.

Tymczasem jakie mam wrażenia po tym miesiącu blogowania?

Po pierwsze: nie wiedziałem że uda mi się zamieścić tyle kolorowych rysunków. Zakładałem jeden, może dwa na miesiąc. Jedne wyszły lepiej inne gorzej ale myślę, że warto było poświęcać tyle godzin by się czegoś nauczyć.

Po drugie: spodziewałem się, że będę trzymał się rysowania fanartów poświęconych komiksom lub filmom. "Cartoonowate" rysunki miały być tylko dodatkiem. Jest jednak odwrotnie. Wszystko jednak wskazuje, że będę się tego trzymał dalej, choć na jakiś rysunek z superbohaterem zawsze sobie pozwolę.

Po trzecie: Nie wiedziałem, że kolorowanie zajmuje tyle czasu!!! A ja stosuję naprawdę prostą technikę...

Bla, bla, bla...

Mimo wszystko mam niezłą zabawę prowadząc tego bloga i mam wielką nadzieję, że mi się nie znudzi. Pocieszają statystyki odwiedzin na deviancie (które powoli ale systematycznie rosną) i te nieliczne komentarze na blogu.

Niby pomysłów mam dużo i raczej brakuje mi czasu, żeby je wszystkie zrealizować, ale dobrze byłoby jednak narysować coś od czasu do czasu dla kogoś. Tak żeby się sprawdzić czy dam radę narysować coś na zlecenie (jak na przykład Goofy'ego). Jak ktoś jest chętny niech pisze propozycje w komentarzach czy gdzie indziej.




poniedziałek, 25 stycznia 2010

#7



Heh. Dzisiaj za sprawą uroczego filmu który niedawno oglądałem mieli być ninja, a nawet jedna ninja-girl. I już nawet zacząłem coś tam kolorować, ale natknąłem się na ten szkic z dziewczynami i bałwanem. Co prawda nic nie wskazuje że nadejdzie nagłe ocieplenie, ale wolałem nie ryzykować, że nie uda mi się wstrzelić z tym rysunkiem w panującą zimnicę. Dodatkowo znalazłem kolejną okazję żeby poćwiczyć inny sposób kolorowania i właściwie teraz nie wiem którego się trzymać...

poniedziałek, 18 stycznia 2010

#5





Wciąż próbuję kolorować. Różnie to wychodzi, ale jeżeli chce się spróbować sił w ilustracji dziecięcej to nie ma rady. Trzeba się pomęczyć, żeby jakoś to przyzwoicie wyglądało. Niestety nadal komputerowe kolorowanie zajmuje mi piekielnie dużo czasu, stąd takie opóźnienie na blogu. Nie ma mowy żebym zaczął kolorować tradycyjne, bo dopadnie mnie emerytura zanim się nauczę. Tak więc niemal codziennie siedzę w photoshopie i testuję wszystkie te brusze, efekty i inne pierdoły o których użyciu wciąż nie mam zielonego pojęcia. Trudno znaleźć jakieś porządne tutoriale bo widocznie najlepsi z branży strzegą tajemnic swojego warsztatu. Pozostaje próbować na własną rękę, ale niestety mniej przez to rysuję w tradycyjny sposób. Nie wiem czy następny rysunek będzie w kolorze, ale postaram się żeby był w tym tygodniu.

Tymczasem na deviancie można zobaczyć kolorową wersję mojego fan-artu poświęconego Zombielandowi. Nad rysunkiem potrudziła się Justyna, za co jestem jej wdzięczny. Warto zobaczyć.