Obiecani ninja. Nie żeby ktoś na nich czekał, ale jak powiedziałem ze bedą to słowa postanowiłem dotrzymać. No może nie do końca, bo miała być jeszcze ninja-girl. Niestety jej kolorowanie trwało tak długo, ze zupełnie straciłem zapał do roboty i wszystko wskazuje na to, że będzie to jedna z tych prac których nigdy nie dokończę. Może to i dobrze, bo z biegiem czału łatwiej mi patrzeć krytycznie na to co wyrysuję.
A dlaczego ninja? Bo widziałem niedawno filmidło które powraca do tematu tych legendarnych mistrzów sztuk walki. Za czasów szkolnych na hasło ninja w tytule od razu dostawałem ciarek i nie było mowy zebym sobie odmówił seansu. Bo ninja to byli goście. Nieważne czy dobrzy czy żli, otaczał ich nimb tajemniczosci i niesamowitości. Kiedy wojownik ninja wyłaniał się z cienia, czy znikał w oparach wytworzonego przez siebie dymu zostawiając po sobie świst miotanych shuriken mi opadała szczena niczym postaciom z kreskówek Texa Avery'ego.
W wyprodukowanym w 2009 Ninja mamy dobrego ninja (a jak wiadomo dobrym ninja może być tylko jankes), który dostał pod opiekę starożytną broń innego legendarnego ninja (a także niczego sobie córkę swojego mistrza) i złego ninja (azjata ofcourse) który rości sobie prawo do artefaktu. Rozpoczyna się polowanie na nowojorskich ulicach które oczywiście zakończy się pojedynkiem dwóch wojowników. Kto wygra? Wiadomo. I nie ma co się obrażać za spoilerowanie,
bo ten gatunek gryzł swój ogon już przed dwudziestu laty. Ale kiedy się przymknie oko na schematyczność fabuły można mieć trochę niezłej zabawy. Coś na zasadzie nostalgii za złotymi latami 90. i kasetami VHS. Zwłaszcza, że pod kątem realizacyjnym "Ninja" to całkiem porządnie skrojone rzemiosło. Sceny walki są nawet niezłe, zwłaszcza dla wszystkich znużonych sekwencjami latania spod znaku wuxia, bo tutaj takich nie uświadczymy. Jeżeli chodzi o target, to standard amerykański, czyli przemoc: TAK, boobs: NIE.
Ogólnie przy odpowiednim przymrużeniu oka niezła zabawa. A poza tym nadzieja na odrodzenie gatunku, na co mógłby wskazywać znaleziony na youtubie trailer do Ninja Assasin. Jak obejrzę to napiszę. Bo zapowiada się nieźle. Nawet lepiej niż "Ninja".
4 komentarze:
Tak jak patrzę na tych Ninjia, to widzę postacie z Walta Dysneya ;p
A co znaczą te chińskie napisy...?
nimb tajemniczosci ???? ale pojechałeś
Aneta: Nie mam pojęcia co znaczą te napisy... Mam nadzieję, że nic obleśnego ;-)
Justyna: Myślałem, że nie czytasz moich wypocin ;-)
hahahahhaha
Prześlij komentarz