ciasteczka

niedziela, 31 stycznia 2010

#9 Podsumowanko

Łoł! Minął już prawie miesiąc od pierwszego posta, a ja wciąż bloguję. Godne podziwu zwłaszcza, że wchodzi tu pewnie tylko rodzina i ci którzy wygooglają tę stronę przez pomyłkę, hehe. Dobre chociaż i to, chociaż wciąż zastanawiam się czy nie podwyższyć sobie oglądalności stosując jakieś chwytliwe tagi.

Tymczasem jakie mam wrażenia po tym miesiącu blogowania?

Po pierwsze: nie wiedziałem że uda mi się zamieścić tyle kolorowych rysunków. Zakładałem jeden, może dwa na miesiąc. Jedne wyszły lepiej inne gorzej ale myślę, że warto było poświęcać tyle godzin by się czegoś nauczyć.

Po drugie: spodziewałem się, że będę trzymał się rysowania fanartów poświęconych komiksom lub filmom. "Cartoonowate" rysunki miały być tylko dodatkiem. Jest jednak odwrotnie. Wszystko jednak wskazuje, że będę się tego trzymał dalej, choć na jakiś rysunek z superbohaterem zawsze sobie pozwolę.

Po trzecie: Nie wiedziałem, że kolorowanie zajmuje tyle czasu!!! A ja stosuję naprawdę prostą technikę...

Bla, bla, bla...

Mimo wszystko mam niezłą zabawę prowadząc tego bloga i mam wielką nadzieję, że mi się nie znudzi. Pocieszają statystyki odwiedzin na deviancie (które powoli ale systematycznie rosną) i te nieliczne komentarze na blogu.

Niby pomysłów mam dużo i raczej brakuje mi czasu, żeby je wszystkie zrealizować, ale dobrze byłoby jednak narysować coś od czasu do czasu dla kogoś. Tak żeby się sprawdzić czy dam radę narysować coś na zlecenie (jak na przykład Goofy'ego). Jak ktoś jest chętny niech pisze propozycje w komentarzach czy gdzie indziej.




poniedziałek, 25 stycznia 2010

#7



Heh. Dzisiaj za sprawą uroczego filmu który niedawno oglądałem mieli być ninja, a nawet jedna ninja-girl. I już nawet zacząłem coś tam kolorować, ale natknąłem się na ten szkic z dziewczynami i bałwanem. Co prawda nic nie wskazuje że nadejdzie nagłe ocieplenie, ale wolałem nie ryzykować, że nie uda mi się wstrzelić z tym rysunkiem w panującą zimnicę. Dodatkowo znalazłem kolejną okazję żeby poćwiczyć inny sposób kolorowania i właściwie teraz nie wiem którego się trzymać...

poniedziałek, 18 stycznia 2010

#5





Wciąż próbuję kolorować. Różnie to wychodzi, ale jeżeli chce się spróbować sił w ilustracji dziecięcej to nie ma rady. Trzeba się pomęczyć, żeby jakoś to przyzwoicie wyglądało. Niestety nadal komputerowe kolorowanie zajmuje mi piekielnie dużo czasu, stąd takie opóźnienie na blogu. Nie ma mowy żebym zaczął kolorować tradycyjne, bo dopadnie mnie emerytura zanim się nauczę. Tak więc niemal codziennie siedzę w photoshopie i testuję wszystkie te brusze, efekty i inne pierdoły o których użyciu wciąż nie mam zielonego pojęcia. Trudno znaleźć jakieś porządne tutoriale bo widocznie najlepsi z branży strzegą tajemnic swojego warsztatu. Pozostaje próbować na własną rękę, ale niestety mniej przez to rysuję w tradycyjny sposób. Nie wiem czy następny rysunek będzie w kolorze, ale postaram się żeby był w tym tygodniu.

Tymczasem na deviancie można zobaczyć kolorową wersję mojego fan-artu poświęconego Zombielandowi. Nad rysunkiem potrudziła się Justyna, za co jestem jej wdzięczny. Warto zobaczyć.

niedziela, 10 stycznia 2010

#4 Filmidło


Tym razem na tapecie Zombieland, czyli kolejna wariacja na temat żywych trupów. Co prawda spodziewałem się więcej po tej komediowej opowieści z Woodym Harrelsonem jako redneckiem miłujacym się w rozczłonkowywaniu zombiaków, ale i tak zabawa była przednia. Oczywiscie jak każdy zachwyciłem się występem Murraya, ale dodatkowym smaczkiem było kilka nowych sposobów na pozbycie się zombie (fortepian, hehe), zbiór zasad pozwalającyh na przetrwanie w świecie umarlaków (nigdy nie wiadomo kiedy się mogą przydać, a 2012 blisko) i całkiem, całkiem Emma Stone (przez cały film próbowałem skojarzyć gdzie już ją widziałem, ale wskutek sklerozy konieczne było googlanie). Podsumowując: do klasyki zombie-comedy z pod znaku Return of the Living Dead trochę mu brakuje, a w porównaniu z Shaun of the Dead to jednak druga liga, ale to wciąż przednia zabawa dla fanów zombiaków (może z wyjątkiem czcicieli Romero).

Takiej zabawy nie miałem podczas Paranormal Activity. Film reklamowany jako ten podczas ogladania którego Steven Spielberg spadł z krzesła a tabuny widzów uciekły z sal kinowych. Bla, bla, bla... Bullshit! Może dla pokolenia emo, dla których dzisiejszy horror ma twarz Roberta Pattisona Paranormal Activity wywołuje ciary na plecach, ale ja byłem bardziej zestrachany na zeszłorocznym Children. A kręcic horrory w konwencji paradakumentu Amerykanie (Ci od Blair Witch Project również) powinni się uczyć na hiszpańskim Rec.

niedziela, 3 stycznia 2010

#1. Let's start


OK. No to ruszyłem. Z rocznym opóźnieniem, ale udało się. W zeszłym roku starczyło mi samozaparcia tylko na założenie konta na deviancie, a i tak skończyło się na jednym rysunku. Tym razem ma być inaczej. Zobaczymy...

Co ma się tutaj znaleźć? Przede wszystkim moje rysunki, aktualizowane przynajmniej dwa razy w tygodniu. Jak dla mnie tempo zawrotne, bo wcześniej brałem się za rysowanie od święta. Tym razem konieczność ciągłego publikowania ma zmusić mnie do ciągłej pracy nad moim warsztatem. Czasami może coś napiszę, to się jeszcze zobaczy, ale jedna zasada pozostanie raczej niezmienna. Każdemu postowi musi towarzyszyć przynajmniej jeden rysunek. Mam nadzieję że nie będzie powtórki z devianta, którego tak na marginesie mam zamiar ponownie aktualizować.

A co na dzisiaj? Początkowo miało być coś innego, ale nie mogłem sobie pozwolić na otwarcie bloga bez dwóch najbardziej odjazdowych komiksowych postaci ever, czyli Rosomaka i Nietoperza. Dlatego rzutem na taśmę, w przeddzień założenia konta na blogspocie, postanowiłem szybko machnąć obu w kolorze, co nie będzie zbyt często się zdarzało bo jeżeli chodzi o kolorowanie na kompie to dopiero zaczynam i zajmuje mi to piekielnie dużo czasu. Moje założenie dwóch postów na tydzień na pewno wzięłoby wtedy w łeb. Następnym razem rysunki już będą czarno białe.

Acha, komentarze mile widziane.